O mnie

„Laureatka wielu nagród, w tym Nike i literackiej nagrody Nobla” – to jeszcze przede mną.

Pisanie jest najwspanialszą sprawą na świecie. A świadomość, że ktoś to czyta i mu się podoba jest bardzo budująca. Niestety pisarze w większości nie mogą sobie pozwolić na zajmowanie się jedynie pisaniem, z powodów przyziemnych – kasa. No, chyba, że powstanie film. Czy pisze się dla pieniędzy? Nie. Żaden szanujący się pisarz nie pisze dla pieniędzy. Pisze się zwykle dla kogoś – dla siebie, dla innej konkretnej osoby, ale nie dla pieniędzy. To dlaczego nie pisze się pro bono? A dlaczego sam nie piszesz dla siebie książek? Nie umiesz? A widzisz. Chcemy pisać, ale trzeba gdzieś mieszkać, mieć komputer, czasem coś może zjeść… Jeśli jednocześnie ma się pracę zarobkową, a pisanie to forma hobby, po pracy przychodzi zmęczenie, obowiązki, na pisanie zostaje kilka chwil. Albo traci na tym treść, albo powstanie książki rozciąga się do miesięcy lub lat. Świadomość, że moje książki sprzedają się w milionach egzemplarzy jest uspokajająca – mogę zająć się tym co kocham i nie bać się odpływu gotówki. Więc w sumie… pisze się, żeby pisać i żeby być czytanym.

Dlaczego piszę? Powód jest jeden – w książkach można stworzyć sobie wszystko, co tylko się chce. Można mieć swoje światy, swoje historie, swoich bohaterów, zachowujących się tak, jak chce, co prawda czasem zaczynają żyć własnym życiem, ale zawsze można ich, jak się zbytnio rozbrykają, zabić. I po sprawie. W życiu nie jest tak łatwo.

Poza pisaniem uwielbiam jeździć autem i na snowboardzie. Niestety, jako introwertyk, jestem ogromnym leniem ćwiczeniowym, staram się go wyeliminować, ale – nie ma co się łudzić – marne szanse. W domu uwielbiam oglądać seriale, grać na komputerze i czytać, a przestawienie się umysłu na inne tory osiągam dzięki szachom i grom logicznym. Oglądając sensacyjne filmy czy seriale w 99% przypadków wiem, kto jest sprawcą. To aż dziwne, taki siódmy zmysł do wykrywania winnych. Szkoda, że w codziennym życiu ów zmysł się nie spisuje.

Nie lubię podróżować. Wręcz nie znoszę. Sama myśl o wyjeździe gdzieś na dłużej wywołuje we mnie mordercze instynkty. Nie rozumiem dlaczego ludzie, zamiast „podróżować” przed komputerem, telewizorem czy przy filmie tematycznym, pod kocem i z herbatą, wolą się tak męczyć. Najpierw trzeba się spakować – nie da się przecież przewidzieć ani pogody, ani okoliczności, zresztą i tak można sobie darować pakowanie, bo bagaż na pewno zaginie po drodze! Wyjazd grozi wypadkiem i, zależnie od środka lokomocji, w najgorszym razie, śmiercią różnoraką – od pobytu w szpitalu z wstrząśnieniem mózgu po wózek do końca życia, albo i gorzej. W grupowym transporcie możemy sobie zapoznać porywacza czy świra pośród pasażerów, którzy, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zabierają ze sobą bomby, wirusy czy inne niebezpieczne wynalazki. Psychoanalityk na długie lata! Jak już się uda przetrwać ten etap – dojeżdżamy na miejsce, gdzie, zamiast oczekiwanego kilkugwiazdkowego hotelu, zastajemy zerogwiazdkowy motel… W pokoju, za ścianą, oczywiście para z wrzeszczącymi dziećmi, bo jakżeby inaczej. Zaraz następnego dnia dowiadujemy się empirycznie, że jedzenie nam nie służy i następne 3 dni spędza się na wpół leżąc w łazience, gdzie podłoga nigdy nie widziała środka do dezynfekcji. Jak w końcu organizm wydobrzeje z rozstroju żołądka okazuje się, że zamiast słońca i wygrzewania się na leżaku, leje jak z cebra. Oczywiście zwrotu pieniędzy za ów „urlop” nie będzie… A, no i zamiast wrócić w terminie, nagle się okazuje, że obudził się jakiś wulkan i zapluł pyłem drogę do domu! Cieszcie się aptekarze – nerwy w strzępach!

Dlatego zamiast się męczyć – piszę. I wszyscy są zadowoleni, a najbardziej ja.

Oddanie swojej pierwszej książki wydawcy jest zarazem ekscytujące, jak i przerażające – spełnione marzenie, będące do tej pory w grupie „na pewno się nie spełni” zwala z nóg, ale i uskrzydla. Potem przychodzi wahanie – a co jak się nikomu nie spodoba? Ja? Pisarz? Przecież wielcy pisarze robią to od dziecka… Zaraz! Ja też zaczęłam pisać w podstawówce! Hura! Mój pierwszy dłuższy tekst, który, z tego co pamiętam, miał mieć tytuł „Khan. Był to zaledwie pierwszy rozdział i fragment drugiego. Nie wiem dlaczego wybrałam akurat to imię, nie pamiętam. Nie podoba mi się. „Konrad” również mi się nie podoba i jestem pewna, że jak będę ten tekst kiedyś kończyć, zmienię je obydwa. Ale póki co – zapraszam do odwiedzenia zakamarków mojej strony i poczytania zarówno recenzji, jak i moich przemyśleń, mniej lub bardziej poważnych, które postaram się cyklicznie zamieszczać.

Przy wykorzystywaniu materiałów z mojej strony wymagane jest podanie źródła.

31 thoughts on “O mnie”

  1. Znakomicie koleżanko, jestem na tak. Bardzo się cieszę, że trafiłem na taki miły kąsek… „Poklechać” nie wplotę, bo nie wiem co to znaczy. Będę Cię odwiedzał, przyszła Noblistko. Pozdrawiam Garty 🙂

  2. Dzięki za komentarz, obiecuję zajrzeć jutro, gdy będę w stanie czytać ze zrozumieniem.

    Motto bloga mi się podoba – nie ma usprawiedliwienia! 🙂

    Pozdrawiam ciepło!

  3. wiesz, przypomniałaś mi o moim pierwszym tekście, który napisałam bodajże w wieku pięciu lat. szło to mniej więcej tak: „był sobie pewnego razu lisek. lisek zapragnął nowych przygód, więc wybrał się do lasu. i tyle go widzieli” 🙂 no nic, idę poszperać na Twoim blogu :)) pozdrawiam!

  4. dobre:) i niesie ze sobą przesłanie dla ludzkości: „Nie łaźcie samotnie po lasach!”.

  5. Super!Jak fajnie, że trafiłam w tą stronę!
    Pozdrawiam, Sveta

  6. Też czasem zadaję sobie to pytanie. Czy nie lepiej zostać ci pod kołdrą, albo z komputerkiem, czy książką, zamiast wlec się na koniec świata i męczyć? Nie znam odpowiedzi. Dlaczego ? Ona, ta odpowiedź, jak sądzę jest gdzieś we mnie, że pomimo wszystkich argumentów, za nie, zwlekam się z bezpiecznego spokojnego domowego azylu i ruszam gdzieś się zmęczyć daleko, daleko, gdzie „kotki piją mleko” ;). I choć sobie to wyrzucam, przed kolejną podróżą, nigdy nie żałuję, że zwlekłam się do podróży kolejny i kolejny raz, a potem jeszcze mocniej cieszę się z domowego zacisza.
    ps. i mam sporo fajnych wspomnień i zdjęć 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

    • 🙂 Ja należę do Zdeklarowanych Niepodróżujących:)

    • O podróżach marzyłam od… zawsze. Trochę tych marzeń udało mi się zrealizować, ale ciągle mi mało, a teraz pozostaje mi Polska – co wydaje się równie fascynujące.

      • No właśnie – podróże czyli zazwyczaj ludzi ciągnie najpierw poza kraj – dziwne, bo przecież mamy wszystko, co trzeba – i jeziora i góry i morze i pustynię (trochę zagraconą, ale jest) i jakieś polaniaste tereny i różne języki (Kaszuby są dla mnie ogromną zagadką). A ja wciąż słysze „Egipt” i te inne dziwne miejsca. Co innego taka Szkocja czy Nowa Zelandia, no tam to można jechać (można by gdyby nie woda i samolot, i więcej wody dookoła) 🙂

  7. Uważam, że w większości ludzie piszą książki ponieważ chcą przekazać światu pewne swoje doświadczenia, czasem chcą się sprawdzić czy to co napisali spodoba się czytelnikom. Pieniądze i popularność towarzyszą chyba każdej możliwej dziedzinie i jest to normalne, że znajdują się tacy którym najbardziej zależy akurat na tym.
    pozdrawiam

  8. Witaj,
    i od razu, od progu , po słowiańsku napiszę iż szczęsliwy jestem jak dzik w żołędziach mogąc poczytać innych zjadaczy słów i przetwarzaczy rzeczywistości!
    Dobre pytanie; „dlaczego piszę?”
    Ja pisze dla siebie. Lubię ttą czynność kiedy zbieram słowa gotowe w szyku. Papier przyjmie wszystko, jak mówią.

    Jestem Zadeklarowanym Podróżnikiem!

    Co do motta wyżej, to nasze dawne „daj acz pobrusze a ty poczywaj” nijak się ma do dzisiaj.
    I jedyne co nas może ograniczyć to brak ziemi pod nogami.

    Bedę Cię obserwował i czytał.

    M

  9. Wow! Naprawdę bardzo podoba mi się Twój manifest artystyczny. W zasadzie mógłbym się nawet pod nim podpisać – oczywiście zamiast „Khana” umieściłbym opowiadanie o szafie, które w podstawówce Mama „kazała” napisać mi i mojej siostrze, abyśmy się przekonali że nawet zwykła szafa zawiera potencjał literacki. No więc pod częścią o pisaniu mógłbym się podpisać. 🙂 A zamiast snowboardu wstawiłbym jazdę na rowerze… I podoba się mi Twój blog i czytać go będę! 😀

  10. Będę tu wtykac swój nos… pozdrawiam 🙂

  11. tollcall said:

    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej na ten temat u mnie!

    • dzięki:) przyznaję się, że pierwsze słyszę, ale poczytałam i okazuje się, że to całkiem fajna sprawa, zaraz się zabieram za odpowiedzi:)

  12. “Laureatka wielu nagród, w tym Nike i literackiej nagrody Nobla” – to jeszcze przede mną. – kupiłaś mnie tym zdaniem. 🙂

    • Ha! Więc na pewno się ucieszysz, że już wybrałam rok, w którym dostanę Nike – otóż będzie to 2015. Za jakiś czas to ogłoszę na tej stronie, żeby było wiadomo co i kiedy czytać. Na razie Dzieło Zwycięskie jest jeszcze w powijakach…

Dodaj komentarz