Zen w sztuce łucznictwa
22 Poniedziałek Paźdź 2012
Posted Pierwsze zdania z książek
in22 Poniedziałek Paźdź 2012
Posted Pierwsze zdania z książek
in22 Poniedziałek Paźdź 2012
Posted Cytaty
inTagi
Uporczywie powtarzające się niepowodzenia wprawiały mnie w tym większe przygnębienie, że minęły już trzy lata, odkąd rozpocząłem naukę. Nie będę ukrywał, że wiele godzin upłynęło mi na ponurych rozważaniach, czy istnieje jakiekolwiek usprawiedliwienie dla takiego marnotrawstwa czasu, które najwidoczniej w żaden zrozumiały sposób nie wiązało się z niczym, czego dotychczas się nauczyłem i do tej pory przeżyłem.
Uporczywie powtarzające się niepowodzenia wprawiały mnie w tym większe przygnębienie, że minęły już trzy lata, odkąd rozpocząłem naukę. Nie będę ukrywał, że wiele godzin upłynęło mi na ponurych rozważaniach, czy istnieje jakiekolwiek usprawiedliwienie dla takiego marnotrawstwa czasu, które najwidoczniej w żaden zrozumiały sposób nie wiązało się z niczym, czego dotychczas się nauczyłem i do tej pory przeżyłem.
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
22 Poniedziałek Paźdź 2012
Posted Cytaty
inTagi
Aczkolwiek wiele myślałem o tym porównaniu – choć oczywiście nie potrafiłem wyciągnąć z niego zadowalających wniosków (…). Mistrz – od dawna przyzwyczajony, że zanudzam go pytaniami – pokręcił głową.
22 Poniedziałek Paźdź 2012
Posted Cytaty
inTagi
Rola nauczyciela na tym polega, aby – nie ukazując drogi jako takiej – pomóc uczniowi wyczuć szlak wiodący do celu, dostosowując jego tor do cech szczególnych ucznia. Zaczyna się wiec od nauki instynktownego unikania pchnięć, choćby całkiem niespodziewanych. W uroczej anegdocie D.T.Suzuki opowiada, jaką to nadzwyczaj oryginalną metodą posłużył się pewien nauczyciel, aby wywiązać się z tego bynajmniej nie łatwego zadania:
„Japońscy mistrzowie fechtunku posługują się czasem metodami buddyzmu zen. Pewnego razu uczeń przyszedł do mistrza, aby ten nauczył go sztuki szermierczej. Mistrz, który żył w odosobnieniu w chacie pośród gór, podjął się zadania. Kazał uczniowi pomagać w zbieraniu drewna na opał, czerpaniu wody z pobliskiego strumienia, rąbaniu drew, rozpalaniu ognia, gotowaniu ryżu, zamiataniu chaty i ogrodu; ogólnie mówiąc, do obowiązków ucznia należało zajmowanie się domem, natomiast prawdziwych lekcji fechtunku ani techniki szermierczej nikt mu nie udzielał. Po pewnym czasie młodzieńca ogarnęło niezadowolenie: przecież nie przybył tu, żeby usługiwać starszemu panu; pragnął opanować sztukę szermierki. Toteż pewnego dnia zagadnął Mistrza, prosząc, by ten zaczął wreszcie go uczyć. Mistrz zgodził się. Skutek był taki, że młodzieniec przy żadnej pracy nie czuł się bezpieczny. Gdy wczesnym rankiem zaczynał gotować ryż, pojawiał się Mistrz i od tyłu grzmocił go kijem. Podczas zamiatania czuł, że z niewiadomej strony zagraża mu taki sam cios. Nie zaznał chwili spokoju – musiał nieustannie mieć się na baczności. Minęło kilka lat, nim nauczył się skutecznie unikać ciosów, z którejkolwiek zagrażałyby mu one strony. Lecz Mistrz wciąż jeszcze nie był z niego kontent. Zdarzyło się pewnego dnia, że Mistrz sam gotował sobie warzywa na ognisku. Uczeń postanowił skorzystać z tej sposobności. Podniósł wielki drąg, chcąc spuścić go na głowę Mistrza, który właśnie pochylał się nad garnkiem, żeby w nim zamieszać. Mistrz pokrywą garnka odparował cios, tym samym odsłaniając przed uczniem tajniki kunsztu, do których nie miał on dotychczas dostępu. Wtedy to uczeń po raz pierwszy w pełni docenił niezrównaną dobroć Mistrza”.
04 Czwartek Paźdź 2012
Posted Luiza i aikido
inMoja znajomość z mae ukemi w końcu znalazła swą bratnią duszę w cytacie!
„Byłem jak stonoga, niezdolna ruszyć z miejsca, odkąd zaczęła zastanawiać się, w jakiej kolejności winny maszerować jej nogi.”
Jest to cytat z bardzo fajnej książeczki, która rzuciła mi się w oczy podczas comiesięcznego przemierzania mojego ukochanego targu staroci – czarna okładka z białym napisem „ZEN”. Zen w sztuce łucznictwa. Wydałam na nią aż 2,50 zł. Było warto.
Autor opisuje w niej zmagania ze sobą, kiedy usiłował zapoznać się z filozofią Zen i, co zapewne wcale nie będzie zadziwieniem, ów Zen początkowo był raczej aspołeczny i poznawać się z nim nie był skory.
Jak widać z cytatu, w kwestii mojego przewracania się do przodu (bo na pewno wciąż ma to niewiele wspólnego z przewrotem) – nihil novi. Żeby nie rzec, że mi się cofło.
Za to widzę zdumiewający postęp jeśli chodzi o drogę powrotną – w tył wystarczy pozbyć się jednej z nóg i odbić się wystarczająco mocno, żeby zad znalazł się po drugiej stronie głowy; a do przodu… tu ręka, tam ręka, tu kolano, tu głowa, tu znowu ręka… coś za dużo tych rąk…
A wracając do książki – jakież było moje rozbawienie, gdy Autor opisał swoje kolejne starcie z łukiem, podczas którego usłyszał od Mistrza: „Rozluźnij się”. No, i świetnie. Łatwo powiedzieć rozluźnij się. A potem jeszcze Mistrz dodał, że nie umie, bo oddychać nie umie. Hmm… no coś w tym może być. I nie jest to wcale dobra wiadomość, bo teraz do walki Luizy z dwoma rękami, dwoma nogami i jedną głową, co już i tak jest za dużo o co najmniej dwa elementy, dochodzi jeszcze oddychanie! Wdech, brzuszysko, kawałek płuca, wydech… No i równowaga, proste plecy, patrzeć przed siebie…
Wg Mistrza jak się prawidłowo oddycha, to i mięśnie się same rozluźnią. Mistrz przecież wie co mówi. Chociaż… Luizy nie poznał…